Monika MłynarczykMonika Młynarczyk

Poznajmy się!

Nazywam się Monika Młynarczyk. Jestem autorką wszystkich tekstów na tej stronie, założycielką projektu Złap balans oraz nauczycielką zdrowego ruchu dla kobiet.

Subtelne formy pracy z ciałem (jak joga czy tai chi) fascynowały mnie już od dzieciństwa, ale zniechęcona szkolnymi lekcjami wychowania fizycznego, przekonana o własnej niskiej sprawności fizycznej, ćwiczyłam jedynie w domu, gdy nikt nie widział, a chodzenie na „prawdziwe zajęcia” pozostawało w strefie marzeń aż do czasu studiów. Wtedy zapisałam się najpierw na fitness, a po jakimś czasie na jogę – po raz pierwszy oficjalnie stanęłam na macie w wieku 22 lat. Zajęcia jogi okazały się bardzo ciężkie, nie tylko pod względem fizycznym (miałam naprawdę bardzo pospinane ciało!), ale też psychicznym... Od 13. roku życia cierpiałam na liczne problemy zdrowotne, głównie ginekologiczne, choć nie tylko. Bolesne miesiączki, zdiagnozowana endometrioza, PCOS – to wszystko sprawiało, że byłam wrogo nastawiona do własnego ciała (które w moim poczuciu mnie zdradziło i zawiodło) oraz było źródłem ogromnych pokładów niewyrażonej złości. Pod koniec zajęć, z nieznanych mi wtedy powodów zazwyczaj byłam wściekła. Jednocześnie czułam, że bardzo tej jogi potrzebuję. I chodziłam dalej.

W ciągu następnych lat odkrywałam różne style jogi. Zrozumiałam też skąd pojawiają się we mnie emocje podczas zajęć i kiedy pierwszy raz zakiełkowała we mnie myśl o wejściu na ścieżkę nauczycielską wiedziałam, że będę mówić moim uczniom o emocjonalnym aspekcie ćwiczeń fizycznych już od pierwszych zajęć, by nie czuli się tak zagubieni, jak czułam się ja na początku mojej drogi. Chciałam też dobrze przygotować się od strony fizycznej i merytorycznej. Trzy lata po pierwszych „oficjalnych” zajęciach zdecydowałam się podjąć studia Joga i Relaksacja na Wydziale Fizjoterapii warszawskiego AWF. Joga to jednak nie jest zwykły fitness – w poszukiwaniu duchowej strony praktyki odbyłam podróż do Indii.

W 2017 roku, po dwóch latach studiów, kursów, warsztatów, zajęć i praktyki własnej, poczułam, że odnalazłam moją ścieżkę i jestem gotowa zacząć dzielić się moją wiedzą. Prowadziłam wtedy zajęcia powięziowej jogi yin, podczas których kładłam nacisk na naukę relaksu, regenerację układu nerwowego oraz aspekty emocjonalne praktyki. Po kolejnym kursie nauczycielskim, pół roku później, zaczęłam prowadzić również zajęcia z jogi powięziowej wzmacniającej. W latach 2018-2020 prowadziłam w Lublinie własne studio jogi, organizowałam wyjazdowe warsztaty z jogą oraz gościłam na różnych festiwalach w roli prelegentki. W 2020, w wyniku przeprowadzki na rajską wyspę, La Palmę, zmieniłam sposób działalności i od tej pory prowadzę jogę online w formie zajęć grupowych i indywidualnych oraz kursów.

W miarę jak rozwijała się moja praktyka jogi i odkrywałam kolejne warstwy własnych głęboko ukrytych emocji oraz poszerzałam moją wiedzę na temat funkcjonowania ludzkiego ciała, zmieniała się moja dieta oraz moje pojęcie zdrowia. Największa zmiana nastąpiła w 2015 roku kiedy po odbyciu pieszo szlaku Camino de Santiago zrezygnowałam z jedzenia mięsa. Rok później przeszłam na weganizm a kolejny rok później – surowy wegaznim (witarianizm). 2016 rok był również czasem, gdy ostatecznie zrezygnowałam z konwencjonalnego leczenia moich problemów zdrowotnych i przejęłam radykalną odpowiedzialność za moje życie i zdrowie. Lata eksperymentów z dietą i własny proces zdrowienia w połączeniu z wiedzą na temat powięzi i wpływu emocji na ciało pozwoliły mi lepiej zrozumieć mechanizmy funkcjonowania ciała – zwłaszcza kobiecego.

Moja praktyka cały czas się zmieniała i wzbogacała – do tego stopnia, że waham się, czy wciąż powinnam nazywać się nauczycielką jogi. W moich zajęciach znajdziesz klasyczne asany (pozycje) jogi czy pranayamy (ćwiczenia oddechowe), jednak zawieram w nich też elementy automasażu, ruchu spontanicznego, ćwiczeń somatycznych, wizualizacji. Z kolei moja droga do uznania i pokochania własnej kobiecości oraz uzdrowienia na poziomie tak fizycznym, jak i duchowym, sprawiła, że stworzyłam własny system praktyki dostosowany wyłącznie do kobiecego ciała. Obecnie moją ofertę kieruję więc jedynie do kobiet.

W Złap balans, tak jak w moim życiu, wszystko zaczęło się od jogi, ale na jodze się nie skończyło. Zarówno na blogu, jak i podczas kursów czy zajęć, tworzę przestrzeń, w której jest miejsce nie tylko na wzmacnianie i rozciąganie ciała, ale też na spotkanie się ze swoimi emocjami i poszerzenie świadomości we wszystkich dziedzinach życia. Jeśli nie zgadzasz się z czymkolwiek, co tu znajdziesz – nie oznacza to, że którekolwiek z nas się myli. Być może po prostu wchodzimy innymi drogami na tę samą górę.

Paul WódzPaul Wódz

Poznajcie Paula – mojego męża, mojego najlepszego przyjaciela, moje największe wsparcie i mojego partnera w projekcie Złap balans. Odkąd nasze ścieżki się skrzyżowały – dzięki surowej diecie i zamiłowaniu do podroży poza szlakiem – wszystko robimy razem. Przeszkodą nie był nawet dzielący nas przez pierwsze 8 miesięcy dystans 760 kilometrów. Jeśli zastanawiasz się, jaka może być rola Paula w tym projekcie, spieszę z odpowiedzią: to on odpowiada za stronę graficzną (sprawdź koniecznie Instagrama!) i techniczną (to on stworzył od podstaw całą stronę!), to on wyszukuje ciekawe materiały i badania naukowe dotyczące diety, to on eksperymentuje i odkrywa – na równi ze mną, a czasem może nawet w większym stopniu – zależności związane z dietą i funkcjonowaniem powięzi/układu limfatycznego, to on wreszcie wysłuchuje wszystkich moich artykułów zanim trafią na stronę... I wiele, wiele więcej.

Paul – choć jego imię brzmi obco i choć wychował się w Berlinie – jest Polakiem. Co prawda jogą zaczął interesować się dopiero, kiedy mnie poznał, jednak holistyczne podejście do zdrowia i praca z ciałem nie były mu obce. Nadal woli pieszą wędrówkę czy bieganie niż jogę, ale czasami staje na macie obok mnie. Jego rozwój duchowy zapoczątkowała adoptowana kocia przybłęda, która zmiękczyła jego serce i – całkiem niechcący – doprowadziła go do rezygnacji ze spożywania mięsa. Kolejnym ważnym dla Paula aspektem były jego samotne podróże z plecakiem i namiotem na archipelagu azorskim, podczas których, dzięki samotności, lepiej poznał siebie i zrozumiał, co jest dla niego najważniejsze.

Od samego początku, od kiedy się poznaliśmy – kibicował mi mocno w moim projekcie, by w końcu stać się jego częścią i w ten sposób pomóc mi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.